Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna Piraci Morza Czaszek
Bo najważniejsza jest wolność!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyspa Kotów

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna -> Przygody
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bjarnie
Krasomówca



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kudowa Zdrój

PostWysłany: Sob 17:02, 05 Sie 2006    Temat postu: Wyspa Kotów

Gwałtowna nawałnica sprawiła, że piracki statek musiał zboczyć z wytyczonego kursu i szukać schronienia u brzegów jednej z licznych wysepek nieznanych cywilizowanemu światu. Gromkie rozkazy bosmana wyzwoliły w wioślarzach resztki energii i okręt wpłynął do niewielkiej zatoczki. Wiosła na komendę zostały uniesione w górę i załoga w końcu zaznała chwili wypoczynku po wyczerpującej walce z żywiołem. Niektórzy już układali się do drzemki nie bacząc na wciąż zacinający deszcz, kiedy nad pokładem przetoczyły się głośne krzyki.
- Żywo morskie wilki - ryczał Nutrin Darkmoon - jeszcze nie czas na lenistwo. Żagiel jest w strzępach.
Bosman na znak zgody kiwnął głową kapitanowi i sam rykiem ranionego niedźwiedzia zaczął popędzać towarzystwo. Na lekko wzburzone fale spuszczano już szalupę. Na pokładzie było wielu rannych, którzy potrzebowali świeżej wody i żywności. Kilku piratów obładowanych bukłakami pod wodzą sternika popłynęł chyżo w kierunku plaży, za którą rozciągał się gęsty tropikalny las.
- Uważać tam - krzyknął krasnolud, który pierwszy wygramolił się z łodzi - Trzymamy się razem. Nigdy nie wiadomo co za licho czai się za tymi drzewami.
Zbici w grupę piraci zanurzyli się wolno w gęstwinę szukając strumienia czy źródła. Na znak Fatalisa dwóch z nich założyło strzały na cięciwy krótkich łuków wypatrując zwierzyny. Maszerowali tak w milczeniu oglądając się na boki gdy przed ich oczami z gęstych krzaków wyskoczyło niewielkie stado stworzeń przypominających świnie. Zaraz za nimi w powietrze wzbiły się dwie strzały. Przeraźliwy kwik dowodził, że przynajmniej jednak z nich była celna. Podniecenie wzięło nagle górę nad rozumem i Bjarnie, jeden ze strzelców ruszył w pogoń za zwierzakami nie bacząc na krzyki krasnoluda.
Gęste krzaki i gałęzie drzew smagały go po ciele i twarzy jednak pirat nic nie czuł. Po chwili znalazł trop. Na liściach widniały ślady juchy. Nieco dalej widniała następna plama posoki. Ruszył szybko czując już smak dziczyzny w ustach karmionych przez wiele dni jedynie suszonym mięsem i twardymi jak kamienie sucharami. W końcu wpadł na małą polanę, na środku której leżało dogorywające ciało leśnej świni przeszyte strzałą. Która nie była jego jak z pewnym smutkiem zauważył. Krótkim cięciem noża zakończył męczarnie zwierzęcia i wziął się za ćwiartowanie mięsa.
- Może pieczyste załagodzi nieco gniew sternika - pomyślał mając na uwadze fakt, iż zlekceważył rozkaz.
Z kawałka płótna noszonego z przyzwyczajenia w kieszeniach spodni sporządził prowizoryczną sakwę. Zabrał co lepsze kawały mięsa i ruszył w poszukiwaniu pozostałych, kierując się po własnych śladach.
Nad resztkami ofiary myśliwego już pojawili się pierwsi leśni grabarze. Małe mięsożerne stworzenia z piskiem wyrywały sobie małe kawałki ścierwa. Dopiero pojawienie się groźniejszego przeciwnika sprawiło, że ze skowytem uciekły w gęstwinę. Drapieżnik starannie obwąchał resztki, wśród których wyczuł nieznaną dotąd woń. Na jego żerowisku pojawił się wróg. Stworzenie przypominające wielkiego kota uzbrojonego w długie kły i pazury wzniosło pysk do góry i wydało groźny ryk. W chwilę później podobne dźwięki odpowiedziały mu z dalszych części lasu. Kotołak powęszył i długimi susami popędził bezbłędnie za oddalającym się piratem.
Bjarnie dotarł do miejsca w którym rozpoczęło się polowanie i począł badać ślady. Uśmiech triumfu na jego twarzy momentalnie zmienił się grymas bólu, kiedy w jego ciele zagłębiły się pazury nieznanego napastnika. Szczęściem impet ciosu oparł się w końcu na sakwie przewieszonej przez ramię. Pirat przetoczył się po ziemi dobywając szybko korda. Skoczył na równe nogi i przyjął postawę obronną. Złymi, zwężonymi oczyma obserwowało go kotopodobne stworzenia prężąc się do kolejnego ataku. Bez żadnego odgłosu stwór zaatakował. Bjarnie zasłonił się sakwą jak tarczą i z rozmachem ciął przeciwnika przez pierś. Na rudej sierści pojawiła się długa rana, z której lała się posoka. Jednak kotołak zdawał się tego nie wiedzieć. Machnął długą łapą tnąc lewy naramiennik pirata jak pergamin. Ten odpowiedział kolejnym ciosem tym razem wymierzonym w pysk dziwnego zwierzęcia. Tym razem krwi towarzyszył skowyt bólu i przeciwnik runął na leśne poszycie. Pirat podszedł ostrożnie i ostrzem broni zbadał czy stwór na pewno opuścił ten padół. Nie tracąc więcej czasu poprawił sakwę z mięsem i ruszył dalej w poszukiwaniu sternika i grupy. Nagły szelest kazał mu się odwrócić. Nad ciałem kotołaka stali dwaj jego pobratymcy węsząc energicznie. Jeden z nich wlepił ślepia w Bjarniego i zaryczał strasznie. Do tej „pieśni” dołączył drugi, potem kolejne, których nie był w stanie dostrzec. Mamrotając nieskładną modlitwę do bogów pirat rzucił się do ucieczki.
……………………………………….
Krasnolud w końcu trafił na strumień i jako pierwszy raczył się chłodną wodą. Wkrótce dołączyli pozostali.
- Z życiem panowie, nie mamy całego dnia – warknął na nich bez większej złości znając doskonale obecną jakość wody na pokładzie statku- Czekają na nas ranni towarzysze.
Nasyceni piraci energicznie poczęli napełniać bukłaki i skórzane worki. Fatalis tymczasem już zastanawiał się jak dostarczyć tu okrętowe beczki.
- Przywiązać do nich żerdzie czy inne cholerstwo – mruczał pod nosem – I gdzie u diabła podziewa się ten Bjarnie.
Zapasy wody były już uzupełnione i grupa zbierała się do powrotu. Sternik nakazał jednemu z piratów znaczyć sztyletem mijane drzewa by łatwiej było im powrócić do strumienia. Maszerowali w milczeniu sapiąc donośnie pod ciężarem niesionych bukłaków. Rzęsisty deszcz zmienił się w mżawkę, która wolno poczynała zanikać. Pierwsze promienie słońca zaczęły przebijać się przez chmury rozjaśniając ponury dotąd las. Fatalisowi wydało się, że ktoś biegnie im naprzeciw i to szaleńczym tempem.
Zaklął potwornie rozpoznając pędzącą jakby goniło ją stu diabłów postać.
- Gdzieś ty był tu durny…. – zaryczał lecz dalsze słowa uwiązły mu w gardle.
Za piratem goniło kilka stworzeń wyglądających na przerośnięte koty.
- Aż nazbyt przerośnięte – pomyślał.
Wyciągnął topór i ruszył typowym dla swej rasy truchtem do walki.
- Do mnie wiara – krzyknął a widząc, że jeden z piratów zaczyna ściągać wiszące mu na ramieniu bukłaki dodał – Cała woda ma znaleźć się na pokładzie.
Kotołaki goniące nieznaną im istotę przystanęły widząc kolejnych obcych na ich terytorium. Ta chwila wahania drogo ich kosztowała. Topór brodatego krasnoluda z trzaskiem kości wbił się w czaszkę jednego z nich. Bjarnie, który ciężko oddychał po szaleńczej ucieczce ciął kolejnego.
- Wybacz sterniku – wysapał jeszcze do Fatalisa unikając jego wzroku.
Do walki włączyli się pozostali i na pobojowisku leżało wkrótce sześć ciał wielkich kotów. Ostatni raniony w grzbiet uciekł w zarośla wydając ciągłe ryki.
- Wytłumaczysz się później, a teraz chyżo do szalupy – zakomenderował krasnolud.
Piraci zbici w niewielką grupę śpiesznie ruszyli w kierunku plaży. Za nimi raz po raz rozlegały się rozjuszone ryki przyprawiające o dreszcze. Deszcz zanikł już całkowicie i cały las rozbrzmiewał kakofonią głosów setek stworzeń które potęgowały jeszcze to wrażenie. W końcu zmęczeni i zasapani dotarli do szalupy. Wśród jęków i przekleństw spychali ciężką szalupę do morza raz po raz rzucając wymowne spojrzenia na dowódcę, który nakazał im wyciągnąć łódź jak najdalej na ląd w obawie przed ewentualnym przypływem.
………………………………..
Na pokładzie pirackiego statku także rozbrzmiewały przekleństwa. Nutrin chodził jak rozjuszony zwierz lustrując co chwilę lunetą plażę i samotną łódź.
- Już dawno powinni wrócić – powiedział głośno.
- Kapitanie – spojrzał w górę gdzie na bocianim gnieździe majtek wymachiwał szaleńczo rękami wskazując na ląd.
Dowódca przyłożył lunetę do oka. Uśmiechnął się z zadowoleniem widząc pośpiech Fatalisa i jego grupy. Uśmiech znikł gdy w końcu pojął przyczynę tego zachowania.
…………………………………
- Razem chłopy – krzyczał sternik zachęcając do większego wysiłku. Wtem jęk jednego z piratów nakazał mu spojrzeć w stronę lasu. Zza drzew pędziło w ich stronę kilka dziesiątek olbrzymich kotów. Ten widok podziałał na nich stokroć lepiej niż ryk bosmana i kapitana razem wziętych. Już po chwili szalupa zanurzyła się w wodę i piraci klnąc bądź modląc się do swych bogów wskakiwali na jej pokład. Wkrótce dwie pary wioseł pchały ich w stronę zbawczego statku.
Na plaży liczba kotołaków osiągnęła niemal setkę. Z ich gardeł rozlegał się skowyt w którym brzmiała rozpacz i żałość. Żaden z nich nawet nie zbliżył się do fal łagodnie już obmywających piasek.
- Jednak mają kocią naturę – pomyślał Fatalis oddychając ciężko z wysiłku.
- Kici, kici – darł się jeden z piratów wzbudzając powszechną wesołość.
Krótki czas później ręce towarzyszy pomogły im wleźć na pokład. Świeża woda od razu trafiła do rannych. Wokół grupy zmęczonych wyprawą zacieśnił się krąg ciekawych przygody twarzy.
- Żagle w górę. Wypływamy – ten okrzyk Nutrina skutecznie rozpędził mały tłumek na pokładzie.
Podreperowany statek wolno opuszczał zatokę wracając na wcześniejszy kurs. Przed nimi były jeszcze inne wyspy gdzie zdobycie wody i pożywienia nie wiązało się z takim niebezpieczeństwem.
- Przynajmniej mam taką nadzieję – pomyślał kapitan po czym zwrócił się do nawigatora – Bądź tak łaskaw i oznacz tę wyspę jako Wyspę Kotów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uthar
Administrator



Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:21, 05 Sie 2006    Temat postu:

Fajne opowiadanie mozęsz zanie sobie doliczy 300 sztuk złota. Mi sie podobąło przeczytłąem je jednym ciagiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fatalis Kadrin
Krasomówca



Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 629
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mielec

PostWysłany: Sob 18:31, 05 Sie 2006    Temat postu:

Naprawdę dobre i ciekawe, czyta się jak thriller Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HanS
Postowy



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:51, 06 Sie 2006    Temat postu:

Wyśmienite naprawde Smile czekamy na ciag dalszy wyprawy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piraci Morza Czaszek Strona Główna -> Przygody Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin