Piraci Morza Czaszek

Asghan

Był ładny słoneczny dzień. Asghan siedział przed karczmą na ławce dyskutując z jednym z piratów. Oczekiwał swoich przyjaciół choć sam jeszcze nie był gotowy. Karczmarka Helga uwijała się jak w ukropie aby przygotować racje żywnosciowe na okres wyprawy. Troche zasuszonego mięsa, chleba i przedewszystkim duzo, bardzo duzo piwa i wina. Skryba czekał aż zjawią się inni, wyciagnał swoją fajke i nabił tytoniem...wystawił twarz na słońce i przymknał oczy. Rozkoszował się chwilą spokoju ktora po wyruszeniu nie bedzie miała czasu wrocic nawet na pare sekund...

Uthar

- Co organizujesz skrybo? Jakąś wyprawe? - Spytał Drow, znany jako Nutrin Darkmoon.

Fatalis Kadrin

Nawinąl się i krasnolud. Usłyszawszy pytanie Nutrina, zainteresował się i zapytał Asghana z nieco głupawą miną;
- Haa... no właśnie, co to za wyprawa się robi, he? - i tak w nieruchomej postawie czekał na odpowiedź.

Asghan

-Moi drodzy słyszałem historie o skarbie odległej wyspy ognia którą bronią najstraszniejsze potwory - oznajmił skryba z nutą lęku i podniecenia - uważam iż powiniśmy wybrać się w tamte nieznane nam rejony. Co wy na to moi bracia?

Fatalis Kadrin

- No... hmm - zamyślił sie krasnolud - Co mnie tam, Sternik Wam tyż potrzebny to płynę - rzekł niepewnie.
Po chwili dodał:
- Dobra, dobra... dobrze żeś dodał o tych skarbach bo bez sternika jakoś byście sobie poradzili. A myśl o jakiś ukrytych skarbach nieustannie poprawia ten grymas na mojej mordzie...

Asghan

-Racja sternik nam będzie bardzo potrzebny - oznajmił Asghan - Uważami iż powiniśmy zebrać więcej załogi. A nasz statek będzie gotowy dopiero za dwa dni.

Fatalis Kadrin

- No jasne... - pomyślał chwile - i musi być nawigator... bez niego ani rusz. A przez dwie noce zbierzemy łapiduchów. Później możemy się zajać zaopatrzeniem - na twarzy krasnoluda pojawił się szeroki uśmiech.

Uthar

- No więc, najpierw trzeba wytargować okręt od pani kapitan. Nawigator sie możę przydać, ale od czegoś ja też muszę być. Jeśli nawigator się nie zgodzi to ja mogę poprobować.

HanS

Nadszedł Jauxih zwany ognistobrodym.
- Z daleka słychać twój podniecony głos skrybo! Wyprawe planujecie ... bezemnie nie płyniecie, bom tęgi chłop jes przecie.
Krasnolud wyszczerzył zęby i przysiadł obok skryby.

Asghan

-Moi przyjaciele oczywiście że wy też popłyniecie bo bez was to jak bez wioseł w drakrze - powiedział skryba do dwóch nowo przybyłych - a pani kapitan mam nadzieje iż się zgodzi pożyczyć nam okręt wręcz i ona nam bardzo by się przydała.

Uthar

Ciekawe spróbuje ją przekonać. Poczym poszedł do kwatery głównej gdzie mieli oni swoje kwatery mieszkalne

Asghan

-Dziekuje ci, piraci droga na wyspe będzie bardzo ciężka - oznajmił Asghan wyciągając starą mape - potrzebujemy pełnej załogi.

Uthar

Pani Kapitan niewidzi problemu by użyć langskipa lecz chyba z nami nei popłynie.

Asghan

-Szkoda że nasza pani kapitan nie popłynie coż mam nadzieje że damy rade bez niej popłynąć - oznajmił Asghan z drobną ironią.

Uthar

I na pewno sobie poradzimy z innymi czy bez nich. Musimy sobie poradzić by być najzanmienitszymi wojownikami w Lotharis.