Piraci Morza Czaszek

Bonaparte

Do Jeremiasza podbiegł Bonaparte.
Starszy pirat Bonaparte melduje się. Co tu się właściwie dzieje?
Przez kogo jesteśmy atakowani?

allam

Z polecenia Nutrina dziewczyna biegała po miasteczku i ostrzegała mieszkańców. Przystanęła na chwilę zastanawiąc się czy wszyscy już wiedzą po czym puściła się biegiem w kierunku centrum wyspy.

Jeremiasz

Nie wiemy kto to, ale wiemy że mają duża armie! Trzy statki! Musimy przyszykować się! Jak wiatr bedzie sprzyjał dopłyną wolniej. A teraz wszyscy do broni i zgłosić sie najlpeiej do Bosmana! On was rozdzieli powiedział Jeremiasz i sciszył głos Najepszy moment na wyprobowanie Ymir`a. Trzeba iść po Bjarniego

Świat

W miescie rozgorzał gorączkowy ruch, wiadomo jak jest w takich sytyacjach. Teraz najgorsze to co mogło by to dopuścic napastnika do miasta...

Jeremiasz

Jeremiasz razem z grupka ludzi pobiegli do portu.

HanS

Krasnolud dobiegal do miasta , z oddali slycahc bylo rumor oraz krzyki , nie byly to glosy mu znajome.Dobiegl do sciany najblizszego budynku.Zakrecil toporem w reku by nieco rozgrzac nadgarstki.
- Nie wiem co sie tu dzieje , ale jest to co najmniej podejzane... za chwile sie okaze
Skradal sie wzdluz scian, niepokoiło go zupelnie puste miasto i calkiem szybko zblizajace sie krzyki. Postanowil zaczekac za rogiem domostwa na dalszy rozwoj wydarzen

Kapitan Piratów

-Arrr! - Wykrzyczał rozgniewany pirat, bowiem gdy wbiegł do miasta z nadzieją na palenie, gwałt i rabunki okazało się, że miasto jest wyludnione. Jedyne co mu zostało z planu rozrywkowego to palenie. - Arrr! Spalić te rudery i to urzędnicze ścierwo! Przeszukać wszystko! Karczme sam przeszukam bo zaraz sie schlacie! Na to przyjdzie pora! Arrr! Szukać medyka! - wrzasnął wściekły kapitan poczym z 20 piratów poszedł do karczmy.

HanS

Krasnolud pojal ze ma do czynienia z ogromna przewaga liczebna przeciwnika.Slyszac wykrzykiwane przez kapitana rozkazy szybko wbiegl do najblizszego otwartego budynku.Mial nadzieje ze nieprzyjaciele najpierw zechca przeszukac ow budynek. Stanal blisko drzwi i zakrecil toporem. Slyszal biegajacych na zewnatrz piratow.Czekał...
- Gdzie sie wszyscy podziali , czy juz uciekli do pozdziemi ?! Musze do nich dotrzec, tanio nie sprzedam swojego zycia pomyslal sciskajac mocniej topor , kroki na zewnatrz byly coraz blizsze , czul ze ktos juz jest przy drzwiach, czekał...

Mmaadag Cemfrid

Słysząc zapewnienia kapitana o paleniu budynków Mmaadag stwierdził, że poodasze to nienajlepsze schronienie. Wziął z sobą kuszę oraz resztę ekwipunku i zszedł na dół. Ku jego uciesze przy drzwiach wyjściowych zauważył Jauksiha. psss! Pokazał krasnoludowi, że nie jest sam po czym stanął za nim na schodach z kuszą wycelowaną w drzwi.

HanS

Ognistobrody byl bardzo zaskoczony widokiem kompana , od razu zrobilo mu sie lzej na duszy , i usmiech poczal zdobic jego twarz.Mial dosc czekania , lecz przewaga piratow byla zbyt duza by wyjsc na zewnatrz...

Bjarnie

Nawalony w sztok pirat toczył się majestatycznie przez miasteczko klnąc na Łapówkę i jego pożal się boże interes. Nic nie mogło bardziej popsuć jego podłego humoru. O tym jak bardzo się mylił przekonał się za rogiem wpadając na bandę obcych mu przybłędów, których miny nie zdradzały nic dobrego. Stojąc wobec przewagi liczebnej Bjarnie dokonał strategicznego odwrotu ruszając z kopyta w przeciwnym kierunku. W końcu po szaleńczym biegu wpadł w pierwsze lepsze drzwi zwalając się na stojącą mu na drodze postać.
- Krasnal - ryknął radośnie na widok Jauixha - Te odłóż to badziewo - wskazał na topór wymierzony w jego stronę - bo se jeszcze krzywdę zrobisz. Albo na dodatek mnie- dodał - I co do kurwy nędzy tu się dzieje?

HanS

Jauxih bardzo sie ucieszyl na widok kolejnego kompana.Wpadajacy przez drzwi Bjarnie niemal nie przewrocil krasnoluda.
- Bjarnie ! Zawsze przyleziesz w ostatniej chwili... i znów bije od Ciebie alkoholem . wyczują nas tutaj choćby z portu , beda mysleli ze tu jakowas piwniczka z winem.
- Co sie dzieje ? Budze sie rano wychdoze na taras , patrze a w porcie sie cos pali.No to ja biegne do miasta dowiedziec co sie dzieje , a tu sie okazuje ze mamy gosci.Powinnismy sie przebic do portu, do statków.
Krasnolud pogladzil ostrze toporu.
- Co do tego to sie o mnie nie boj ,jak do tej pory krzywda dziala sie tym ktorzy przeciw mnie stawali..
Poprzednie kroki to jednak był Bjarnie, teraz jednak bylo slychac ze nei zgubil on poscigu. Przybysze biegli w strone domu

Świat

10 piratów goniło Mata i tuzza nim wpadli do budynku...

Mmaadag Cemfrid

Gdy pojawił się pierwszy piracki łeb w drzwiach Mmaadag spuścił cięciwe i wypuścił bełt w stronę pirata, po czym zaraz załadował następny i wymierzył kolejny raz w atakujących. Nałożył kolejny bełt i z niezadowoleniem spostrzegł, że zostało mu ich już tylko 6. Mimo to dalej prowadził ostrzał mając na uwadze powstających kompanów by któregoś przypadkiem nie trafić.

Mordrag

Mordrag wszedł do miasteczka.Szedł powoli.Był skupiony i czujny.W każdej chwili gotów by odepszeć atak.Zobaczył w oddali jak jacyś ludzie gonią Mata i wbiegają do budynku.

-Cholera.Ten moczymorda wiecznie w jakies tarapaty wpadnie.Mógł siedziedz u Łapówki i z panny nie złazić.A teraz jakies obdartusy go gonią.Muszę mu pomóc-pomyślał.

Obiegł budynek i zaczął wchodzić oknem od tyłu........